W przypadku topoli jest coś, co można określić jako intrygującą niezgodność rzetelnej, opartej na pomiarach wiedzy z powszechnymi odczuciami wynikającymi z obserwacji. Otóż z fachowej literatury wynika niezbicie, że choć najczęściej występujące w Polsce topole należą do jednych z wyższych drzew, to jednak wyraźnie ustępują one wysokością niektórym innym gatunkom. Podawane w rozmaitych źródłach maksymalne wartości zgodnie wskazują, że choć istotnie są to drzewa bardzo wysokie, to jednak nie najwyższe. Tymczasem dosłownie na każdym kroku można zaobserwować miażdżącą wręcz przewagę topoli nad wszystkimi innymi drzewami pod względem osiąganych rozmiarów. Dotyczy to zarówno olbrzymiej wysokości topól, jak i ich monumentalnej sylwetki z grubym, prostym pniem i potężnymi konarami. Zwykle inne i to bynajmniej nie małe drzewa, takie jak brzozy, robinie, olsze czy graby, sięgają koroną zaledwie niewiele wyżej niż tam, gdzie rozłożyste korony topól kanadyjskich, czarnych, białych, szarych i balsamicznych dopiero się zaczynają. Wielkie wrażenie robi też ogromna przewaga wysokości topól włoskich nad otaczającymi drzewami. Osobiście od dłuższego czasu próbuję znaleźć choć jeden przypadek, w którym dorosła topola ustępowałaby wzrostem sąsiedniemu drzewu z innego rodzaju. Bezskutecznie. Jeśli już jakieś pobliskie drzewo jest wyższe niż topola, to zawsze jest to... inna topola. Skąd zatem bierze się ta rozbieżność między danymi podawanymi w literaturze fachowej a obserwacjami?
Myślę, że rozwiązanie zagadki tkwi w niezwykle szybkim wzroście topoli oraz w jej krótkowieczności. Większość drzew sadzonych wzdłuż dróg i na miejskich osiedlach liczy kilkadziesiąt lat. Podczas gdy dla topoli taki wiek jest już zupełnie dojrzały, to dla bardziej długowiecznych drzew, a głównie takie osiągają największe rozmiary, jest to jeszcze wiek całkiem młody. Przykładowo kilkudziesięcioletni dąb, lipa, buk czy jesion to jeszcze "młodzieniaszki" w stosunku do równoletniej topoli kanadyjskiej. Topola taka osiągnęła już rozmiary zbliżone do maksymalnych, podczas gdy pozostałe wymienione drzewa jeszcze długo ich nie osiągną. Aby to "starcie gigantów" było miarodajne, należałoby znaleźć rosnące obok siebie np. 80-letnią topolę i 250-letniego dęba czy 200-letnią lipę. Tak wiekowe drzewa rzadko jednak zdarzają się przy drogach. Częściej można je spotkać w starych parkach, przy kościołach, na cmentarzach czy na prywatnych posesjach. No, ale z kolei w takich miejscach rzadko spotyka się topole, które ogólnie uważane są za drzewa niezbyt szlachetne, a do tego niebezpieczne. Godnymi rywalami topoli mogłyby być nasze krajowe drzewa iglaste, np. świerk, jodła i modrzew. Są to drzewa należące do ścisłej czołówki "drapaczy chmur" i to nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Problem w tym, że na zamieszkałych terenach mamy najczęściej do czynienia jedynie z "miniaturkami" tych drzew, podczas gdy prawdziwe giganty rosną w górskich lasach, a więc w ostatnim miejscu, w którym można spotkać higrolubne, lubiące raczej niże i szerokie doliny dużych rzek topole. I to, moim zdaniem, jest powodem błędnego odczucia, że topola należy do najwyższych drzew. Po prostu na obszarach swojego częstego występowania, a więc między innymi tu, gdzie większość z nas na co dzień żyje, praktycznie nie ma ona w swoim bezpośrednim otoczeniu godnych rywali. Ale też trzeba podkreślić, że o ile pod względem osiąganej wysokości topola ustępuje najwyższym drzewom w Polsce (głównie iglastym), to już biorąc pod uwagę grubość pnia i konarów czy szerokość korony, drzewo to plasuje się w ścisłej czołówce i toczy bardzo wyrównany pojedynek z największymi, pomnikowymi dębami (patrz rozdział Rekordy). Jeszcze jedna cecha umacniająca wizerunek topoli jako najwyższego drzewa jest związana z odstępstwem od pewnej reguły. Wiadomo mianowicie, że u ogromnej większości gatunków drzewa rosnące na wolnej przestrzeni osiągają dużo mniejszą wysokość, za to są szersze i bardziej masywnie zbudowane od drzew rosnących w zwarciu. Jest to całkiem logiczne i wynika z konieczności walki o światło oraz mniejszej ilości miejsca na rozrastanie się wszerz w zwartych drzewostanach. U najwyższych topoli, takich jak biała, czarna i kanadyjska, ta oczywista reguła wydaje się jednak nie do końca działać. Topole te nawet rosnąc na otwartej przestrzeni osiągają wysokość zbliżoną do maksymalnej dla danego gatunku. Można żartobliwie powiedzieć, że niezależnie od warunków bytowania, topole zawsze idą w górę ile fabryka dała. Tym większa wydaje się zatem przewaga ich wysokości nad innymi drzewami na zamieszkałych, a więc w większości otwartych terenach.
Reasumując można stwierdzić, że choć (wbrew pozorom) topole nie należą pod względem osiąganej wysokości do ścisłej czołówki, to jednak są to drzewa bardzo wysokie, a poza tym jedne z najgrubszych, najpotężniejszych i najbardziej monumentalnych w naszym kraju. I chyba jedne z najpiękniejszych... No, ale to już moja subiektywna opinia :)
→ Tym razem zabrakło naprawdę bardzo niewiele. Oto zwabione przez górski strumyk topole kanadyjskie stanęły do walki o światło z górskimi świerkami - drugimi najwyższymi rodzimymi drzewami Europy. I... nieznacznie wygrały. Ale tylko na razie. Zobaczymy za 5 lat, kiedy świerki podrosną. A topole? Cóż, podrosną także, ale biorąc pod uwagę, że są już blisko swojego maksymalnego "zasięgu", ich los wydaje się przesądzony. Za kilka lat w tym miejscu być może więc znajdę to, czego od tak dawna bezskutecznie szukam... |
![]() |